[Słowo na niedzielę, czyli art. 151 k.k. albo od Matczaka do Korczaka]
Pozwólcie, że zacytuję osoby uczestniczące w warsztatach:
„Jestem zagubiona, zmęczona, zamyślona. Szukam rozwiązań swoich problemów, nie mam siły, chce mi się płakać, najchętniej spałabym cały czas, chcę odpocząć od wszystkiego i wszystkich, czuje strach.”
„Jestem najgorszą wersją siebie, nie warto żyć, życie jest wyłącznie bezsensowną wędrówką do śmierci.”
„Czasami czuję, że gdybym nie była pozytywną optymistyczną osobą, każdy by się do mnie odwrócił. Staram się być najlepszą wersją siebie, lecz czasami trudno mi zakładać tę maskę.”
„No dobra, ale to ważne, jakie pan zadał pytanie, bo jestem pewien, że jakbym ja zadał – efekt będzie inny.” (Słowa, które padają praktycznie zawsze na szkoleniach rad pedagogicznych.)
Polecenie dokończ zdanie „ja jestem, możesz napisać, to co myślisz, nie będę tego oceniał i nie będzie trzeba tego czytać.” Nie jest kluczem ani drzwiami do tajemnej komnaty nihilizmu, dekadencji i pożogi.
Pracujemy z młodzieżą nad ich wartościami.
„Na osiach użyteczne/nieużyteczne i trudne/łatwe pracowaliśmy na rzeczach użytecznych i bardzo trudnych.” Chciałbym dopowiedzieć: jak Wasze życie, nie kopie się leżącego.
Podwyższymy stawkę. Ogarnąłem, że doktor nauk prawnych najpierw outuje dziecko, by później napisać, że „Przeprasza, nie chciałam sprawić przykrości.”
Idziemy dalej, za Korczakiem: Wszystko, co osiągnięte tresurą, naciskiem, przemocą, jest nietrwałe, niepewne, zawodne.
Żeby było łatwiej przeczytać:
NIETRWAŁE, NIEPEWNE, ZAWODNE.
Minęły prawie dwa lata. I możemy zapytać, co chciał osiągnąć dziennikarzyna m.in. gazety polskiej, publikując w rozgrywce politycznej dane osoby doświadczającej przemocy seksualnej.
Nie dowiemy się, co chciał osiągnąć, efekt jest taki, że prokuratura (nieoficjalnie) przygląda się sprawie przez pryzmat art. 151 k.k., a osoba, której dane upublicznił, za kilka dni kończyłby 15 lat, nie skończy.
Tyle.
Nie dowiemy się, też co chciał osiągnąć ziemkiewicz, pisząc: „nic tak nie ożywia akcji jak trup.”
Naprawdę?
Żeby nie trzeba było biegać wzrokiem, napiszę jeszcze raz:
Wszystko, co osiągnięte tresurą, naciskiem, przemocą, jest nietrwałe, niepewne, zawodne.
I za Matczakiem: Chciałbym w spokoju dorosnąć.
To, co staram się przekazać osobom mającym dzieci lub pracującym z nimi, żeby wasze starania lub pieniądze idące na zajęcia dodatkowe kończące się po 21 przyniosły efekt.
Musimy wziąć pod uwagę jedną zmienną.
Młody człowiek musi dożyć tego momentu, w którym będzie mógł wykorzystać wiedzę i umiejętności, które zdobył.
Tyle – proste?
I znowu za Matczakiem: Behawioryści są jednomyślni, że co drugi szczyl zasady niszczy
W myśl zasady, że po to są, żeby je niszczyć.
Zastanawiam się coraz częściej, co trzeba mieć, a raczej czego trzeba nie mieć w środku. Żeby móc spokojnie spać po tym, jak wykorzystuje się swoją przewagę fizyczną, psychiczną, emocjonalną, intelektualną (sic!) i przy okazji podprowadza albo doprowadza dziecko do takiego etapu, po którym już nic nie ma.
I wiem, że myśl to tylko wyładowanie w szarej brei.
Mam taką nie swoją myśl, chociaż mój umysł ją chętnie przysposabia:
Całe wychowanie współczesne pragnie, by dziecko było wygodne, konsekwentnie krok za krokiem dąży, by uśpić, stłumić, zniszczyć wszystko, co jest wolą i wolnością dziecka, hartem jego ducha, siłą jego dążeń i zamierzeń.
Grzeczne, posłuszne, dobre, wygodne, a bez myśli o tym, że będzie bezwolne wewnętrznie i niedołężne życiowo. (oczywiście Korczak)
Wystarczy.
Bądźcie zdrowi.