Człowiek(iem) pachnie jeszcze kilka tygodni po tym, jak go już fizycznie nie ma, zostają w powietrzu słowa, nieumyty kubek, pomadka ochronna na nocnej szafce i buty w korytarzu — które też prędzej czy później znikną.
Na szczęście Coś zostaje. Chociaż pustka waży więcej niż stalowe mosty w mieście.
Poznałem tysiące pomysłów na to, jak mam przeżyć stratę (z których nie skorzystałem).
Jeżeli chcesz komuś naprawdę pomóc, to to zrób. Najlepiej zacznij od kanapek albo herbaty, ewentualnie kawy, albo pomidorów ze śmietaną.
Dowiedziałem się, co mi wolno czuć, a czego nie.
Dowiedziałem się o wytycznych, kiedy mogę wyrzucić wiązanki, znicze i aniołki. Jakbym zrobił to wcześniej, podobno miałem mieć pecha. XXI wiek — pecha nie mam i nie zamierzam.
Dowiedziałem się dużo o swojej (nie)wdzięczności.
Ważną lekcją jest to, że ludzie robią bardzo rzadko rzeczy przeciwko komuś, o wiele częściej dla siebie (przynajmniej w moim świecie).
Życie jest za krótkie, żeby spełniać marzenia, oczekiwania i potrzeby innych ludzi, jawnie stojące w opozycji do moich.
Życie jest za krótkie również, na złych ludzi, toksyczne miejsce pracy, słabą terapię i słabe warsztaty.
Moja Mentorka powiedziała, że z takim radykalnym podejściem można mieć niewielu ludzi do współpracy — moje życie za mnie powiedziało — sprawdzam.
I wiem, że już nie boję się w życiu i pracy samotności.
Dowiedziałem się, żeby nie odkładać na później słów Kocham Cię, ulubionych perfum, wspólnych kolacji, nowych smaków, marzeń i podróży.
Najbardziej jestem wdzięczny za Mądrość i Miłość, której mogłem się uczyć o Świecie podczas życia przed śmiercią.
Cytując mojego Brata: na końcu i tak wszyscy będziemy Światłem.
#2024 podobno lepiej Cię nie pytać: „co jeszcze?”
Nie byłbym sobą, gdybym jednak z przekory, nie zapytał: co jeszcze?
O niebie wiem niewiele, znam bardzo dobrze piekło, więc jeśli mam być czegoś pewien, to będę pewny siebie i tych, których mam blisko siebie.
Bądźcie zdrowi.