„Czy myśli Pan, że to wszystko kiedyś minie i mimo tego, że mam otwarte oczy i trochę za bardzo serce będę mogła bezpiecznie poczuć, że świat jest piękny?”
Całe popołudnie spędzę w swoim ulubionym fotelu w różowym gabinecie, prowadząc terapie. Myślę coraz częściej, że terapia jest afirmacją życia wartego przeżycia. Może jeszcze świadome podróże, które nie są ucieczką od siebie i dobra kawa – mają taką funkcję.
Gdyby mój trzydziesty siódmy rok życia miał ucho, zacytowałbym mu L.U.C’a:
Czasem wierzę że z kłód rzucanych mi pod nogi.
Wybuduję niezatapialną tratwę
Wtedy kolejny skurwysynofragles
Wystawia mnie do wiatru
Czy ja wyglądam jak żagle?
Nie wiem jaki będzie trzydziesty ósmy rok mojego życia. Trochę też nie wiem gdzie
będę za rok. Wiem, że mój trzydziesty siódmy rok życia pokazał mi:
Życie jest za kruche żeby je tracić na tchórzy, katów i szpiclów – bez znaczenia czy są między nami więzy krwi czy nie.
Życie jest za krótkie na słabe szkoły, terapie, warsztaty i kawę.
Dlatego w najbliższy piątek robię bezpłatny warsztat online zapraszam
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=6614951755226141&id=100001341464979
Człowiek to czasownik.
Jest taka cierpienia granica,
Za którą się uśmiech pogodny zaczyna,
I mija tak człowiek, i już zapomina,
O co miał walczyć i po co.
Od Miłosza którego nie rozumiem wolę Wojaczka, którego nie rozumiem jeszcze bardziej, bo: Wojaczek parafrazowany nad ranem w obecności morza, kawy i wina bezalkoholowego. Ma w sobie coś co łagodzi ból istnienia i trochę z metafizyki.
Zacytowałbym Wam na koniec dwie myśli o życiu i ludziach, który od kilkunastu lat słyszałem w domu. Ale dostałbym bana, więc
Bądźcie zdrowi!