Patrzę na Dzień Dziecka, trochę tak jak się patrzy na pusty garnuszek poziomek, talerz z pestkami czereśni albo brudne od jagód ręce.
Stoję w emocjonalnym szpagacie między:
szkołą a gabinetem psychoterapeuty,
oczekiwaniami i możliwościami
młotami i kowadłami,
rodzicami i dziećmi.
presją i depresją.
Ktoś powiedział, że prawda leży gdzieś pośrodku.
Nie, prawda nie leży pośrodku.
Prawda leży tam, gdzie jej miejsce.
Bardzo często słyszę pytania od rodziców, nauczycielek, wychowawców: „co mamy zrobić?”
Był Arystoteles, czas na myśl Hipokratesa:
„przede wszystkim nie szkodzić.”
Z drugiej strony, dzieci i młodzież coraz częściej pytają o wartości.
Mówią jak ważna, jest dla nich spójność.
Kilka tygodni temu, musiałem pójść do szkoły, w której prowadziłem zajęcia.
Klasa, z którą miałem zajęcia, znalazła mój kalendarz.
Na kalendarzu była samoprzylepna karteczka z napisem
„nie czytaliśmy” i chupa chups w podziękowaniu za warsztaty.
Możemy mieć za sobą tysiące godzin, doświadczenia, setki narzędzi, kart, protokołów, certyfikatów.
Ważniejsze jest, żebyśmy zawsze przed sobą, widzieli człowieka, zbudowanego z krwi, kości, potrzeb, marzeń, lęków, emocji.
I przynajmniej kilka prób odpowiedzi na pytanie:
„jak rozumiem życie?”